49 Lot Południowo- Zachodniej Polski im. kpt. Franciszka Żwirki, Kraków / Dzień 3.

shapeimage_1

Po oficjalnym zamknięciu zawodów lecimy do domu. Poranne przygotowanie maszyny, częstotliwość w kolejności:  122,400; 118,275; 126,300; 122,900 i jesteśmy w domu. Lot odbyliśmy w parze ze SP-SCLK, którym leciał Andrzej Rybski. Pogoda momentami była bardzo słaba, ale udało nam się przelecieć, omijaliśmy burze i bezpiecznie trafiliśmy do Poznania. (K.K) Krzychu do Poznania, leci sam, Wojtek wyjeżdża po konkurencji, by za kilka godzin wsiąść w kolejny samolot, tym razem większy.

shapeimage_2

shapeimage_3

Następny trening planujemy na sierpień, śledźcie uważnie nasze dalsze dokonania 🙂

49 Lot Południowo- Zachodniej Polski im. kpt. Franciszka Żwirki, Kraków / Dzień 2.

shapeimage_1

Nowy dzień, nowe zadanie. Dostajemy do przelecenia trasę, tym razem zaczynając od wschodu. Jako, że wczorajsza konkurencja nie została zaliczona, aby zawody uznać za rozegrane, potrzebna jest dzisiejsza. Drugi dzień zawodów to powtórka z rozrywki – tym razem jestem w ostatniej grupie i … jako ostani pilot lecę na trasę więc cały dzień czekania przede mną. Wczorajsza nie zaliczona konkurencja poszła jednak lepiej, po dzisiejszej spadam w klasyfikacji (może czekanie mi nie służy …), Wojtek bardzo powtarzalny – znów 33 pozycja. Chyba trójka to jego ulubiona cyfra … powinien jednak skupić się na liczbach jednocyfrowych (K.K)

shapeimage_2

Tym razem to mi się udało, trasa przeleciana wzdłuż NLD, w wąskiej tolerancji odchyłki od kreski. Super! Po treningu nie myślałem, że w Krakowie można zrobić to tak dobrze. Darowałem sobie zdjęcia, zapisywałem jedynie znaki na pkt, a i znalazł się jeden, którego zauważyłem porównując drogi 🙂 Ostatni odcinek mnie zaskoczył, był bardzo wymagający. Postawiłem na kurs i czas, i tak doleciałem do punktu. Pkt karne naliczone na odchyłki czasu i brak identyfikacji zdjęć. Pozycja – zadowalająca, ale chcę więcej… (C.W)

shapeimage_6

Pogoda dopisuje więc konkurencja się rozgrywa i całe zawody są klasyfikowane na podstawie jednej konkurencji precyzyjnej oraz konkurecji lądowań.  Końcowy wynik to Wojtek na 33, Krzysiek na 40 miejscu – bardzo dobry wynik jak na pierwszy raz. Pierwsze doświadczenia zebrane i pozostaje silna motywacja do kolejnych startów. Już teraz zapowiadamy się trenerowi, że na mistrzostwa w Nowym Targu również przylecimy!

shapeimage_4shapeimage_3

Dzisiejsze zdjęcia i punkty zwrotne do odnalezienia :

KZK2 GREEN SP_FP KZK2 GREEN TRASA 1_9

shapeimage_5

Nasze spostrzeżenia po zawodach notujemy, a w domu po analizie zaczniemy kolejne treningi i relację.

Do usłyszenia!

49 Lot Południowo- Zachodniej Polski im. kpt. Franciszka Żwirki, Kraków / Dzień 1.

Kolejny dzień to już dzień zawodów. Na wieży znajdujemy listę z podziałem na grupy wraz z podanym czasem odpraw oraz czasem rozpoczęcia obliczeniówki. Oprócz KIO, z Poznania startuje także Andrzej Rybski na TL-96 Starze i Paweł Sztuka na SP-AKP.

shapeimage_2

Jestem w jednej z pierwszych grup więc stres oczekiwania krótszy. Obliczeniówka idzie dobrze, mieszczę się w czasach – trening przed zawodami był niezbędny – ogarnięcie obliczeń oraz przygotowanie mapy wymaga jednak trochę wprawy. Potem już tylko 15 minut na przytowanie samolotu i start w ściśle wyznaczonym czasie. Bez trudu odnajduję start point, wytracam czas przed punktem żeby przeciąć go idealnie o czasie. Potem już „tylko” trasa, trzymanie „kreski”, odnajdywanie punktów zwrotnych i znaków na nich wyłożonych oraz próby szukania znaków na trasie. Szukanie zdjęć na razie sobie darujemy zgodnie z rekomendacją trenera Andrzeja Osowskiego – na razie za dużo jest do ogarnięcia w czasie nawigacji i trzymaniu się w tolerancji czasu na trasie (+/- 2 sek) i zdjęcia tylko by rozpraszały.

No i wróciłem na lotnisko bez zagubienia się – niemały sukces (K.K)

Po powrocie z trasy oddajemy logger to odczytania trasy oraz mapę z zaznaczonymi znakami do oceny. A potem … do aresztu! …czyli miejsca odseparowanego od zawodników którzy jeszcze nie polecieli i nie powinni wiedzieć co ich czeka. W oczekiwaniu nadchodzi burza, część pilotów wraca z trasy między piorunami i konkurencja zostaje odwołana. Wojtek nie zdążył nawet wystartować, ale ma do powiedzenia kilka słów.

shapeimage_3

Powiedziałem sobie, że musi być lepiej niż wczoraj, a nie zdążyłem nawet wejść na obliczeniówkę, cóż bywa. Zreflektowałem się, że raczej nie polecę patrząc w niebo i oglądając chmurki. Kiedy Krzychu „siedział za kratkami” przeszedłem się spokojnie przytwierdzić nasz statek do ziemi.

shapeimage_4

Z zawodów szybowcowych pamiętam, że to bardzo ważne, więc zakotwiczyłem 🙂 Po chwili KIO jako nieliczny samolot (bo w większości jeden samolot latał na 4 obloty, a nie na 2, jak nasz) stała gotowa na przyjście burzy. Akcja spontan owocna w osłonę pitota zrobioną z siatki i klipsa do podejściówek, która spisała się na 5tkę. Miałem wrażenie, że tylko nasz samolot jest zakotwiczony, no może oprócz AN’a 2, który tak stał od kilku dni 😉 Jak się okazało kilkanaście minut później była to całkiem słuszna decyzja- wtedy inni biegali w deszczu. Burza, jaką widać na zdjęciach- tych z ziemi i z góry przeszła przez lotnisko. Z dołu wyglądało to bardzo niebezpiecznie, żywiołowo, piloci latali dosłownie między piorunami sięgającymi powierzchni ziemi. Kilku doleciało w intensywnym opadzie, widzialności chyba mniejszej niż 2km. (C.W)

shapeimage_5

Akcja spontan i nasz nowy Pitot Cover:

shapeimage_6

SAT 24, czyli nasz dobry przyjaciel, mówi sam za siebie, kółeczka jak malowane 😉

Ładnie robi się wieczorem, jutro też będzie ładnie, dlatego wszyscy powinni zdołać zaliczyć trasę, lądowania z dziś będą ważne.

IMG_0789 IMG_0788

Faktycznie wieczorem udaje się jeszcze rozegrać konkurencję lądowań dwa zwykłe oraz znad 2 metrowej bramki. Niecodzienna jest dla nas sama organizacja konkurencji, kołowanie, starty, zmiany załogi w samolocie po każdym lądowaniu, 5-6 samolotów w kręgu bez komunikacji radiowej … i wszystko działa jak z zegarku dzięki precyzyjnemu wypuszczaniu do startu kolejnych samolotów przez trenera Osowskiego.

Jesteśmy zadowoleni z naszych lądowań, nie jesteśmy ostatni a i jakość lądowań wydaje się ok. Jesteśmy po konkurencji lądowań na 33 i 35 pozycji na 45 zawodników.

shapeimage_7

 

shapeimage_8

Trening dzień 1

Po przylocie oczywiście rejestracja, tankowanie samolotu i pozostajemy w gotowości do treningu. Krzysiek na trasę treningową leci z Pawłem, żeby oswoić się z terenem, który wokół Krakowa jest delikatnie mówiąc trudny, zwłaszcza na północ gdzie wszystkie dróżki wyglądają tak samo i mało jest obiektów charakterystycznych pomagających w nawigacji.

droppedImage

Wojtek leci sam gdyż Paweł w tym czasie ma swój trening. Potem jeszcze obaj wsiadamy na prawy fotel do innych pilotów żeby poobserwować i podpatrywać jak to robią bardziej doświadczeni … Jak to mówią w lotnictwie obserwacja to połowa sukcesu …

Pierwszy odcinek bardzo trudny, SP wręcz nie do odnalezienia dla kilku pilotów. Przelatując pierwszy odcinek zdajemy sobie sprawę, że tutaj prowadzenie nawigacji to coś zupełnie innego niż w Wielkopolsce, gdzie jest pełno lasów i jezior, a drogi są jakieś prostsze i z charakterystycznymi skrzyżowaniami. Podczas lotu wszystko wygląda „tak samo”

Wieczorem trening lądowań… Krzysiek ma niebywałą okazję żeby potrenować pod okiem mistrza Krzysztofa Wieczorka.

shapeimage_3

shapeimage_4

Jedno z twardszych lądowań…

Na koniec miły widoczek i zmęczenie po dniu pełnym wysiłku i skupienia….

 shapeimage_2

Udało się, polecieliśmy!

0330 UTC EPPK – otwieramy drzwi hangaru samolotowego.

0405 UTC EPPK – wylot do EPKP

Od strony wschodniej stoi KCF, od zachodniej KIO, lecimy!

Na 126.300 prawie cisza, zgłaszamy się po starcie i szybko drapiemy się na 4000’ Pogoda bardzo  ładna, od rana są jeszcze zamglenia i przy ziemi nie ma 10km widzialności, ale jest ładnie 🙂

shapeimage_2-1

shapeimage_3-1

Trasa mija bardzo przyjemnie, każdy z nas leci do Krakowa swoją maszyną, ale rzecz jasna lecimy w szyku, dla bezpieczeństwa mocno luźnym. Dostajemy kilka skrótów i na Pobiednik docieramy po 2,20h.

shapeimage_4-1

Odpowiednie przygotowanie przed lotem trasy i informacji na dolot do lotniska:

shapeimage_5

Po drodze mijamy Ostrów Wielkopolski- Michałków, Częstochowę – Rudniki, są też perełki Orlich gniazd, czyli ruiny zamków Bobolice, Mirów, czy zamek Ogrodziniec w Podzamczu i tak sobie dolatujemy do Pobiednika, by tam zacząć od intensywnego treningu.

IMG_0717-filteredIMG_0715-filtered

IMG_0741-filtered